Przyszła wiosna, sobota i chęć do pierwszej przejażdżki i okazja przetestowania naprawionego zawieszenia tylnego (zatarte dolne łożysko amortyzatora). Dolane świeże paliwo, akumulator naładowany, stacyjka przekręcona, ssanie załączone i próba odpalania.
Silnik ochoczo kręci załapuje i gaśnie. Myślę, zdarza się kolejna próba i znowu to samo. Po kilku próbach akumulator osłabł. Podłączyłem do ładowania. W między czasie myślałem co może być nie tak. Wcześniej zdarzyło się że nie załapał za pierwszym razem, ale nigdy nie było aż takich problemów z odpaleniem. Szlak powoli mnie zaczął trafiać. Pomyślałem, że pewnie świece zalane. Wykręcam faktycznie - mokre. Świece oczyszczone i wygrzane nad kuchenka gazową. Silnik przedmuchany bez świec. Skręcam w całość, próba odpalenia i znowu niepowodzenie. Przyszło mi do głowy, żeby dmuchnąć w dolot plakiem i o dziwo silnik się odezwał. Diagnoza - nie dochodzi paliwo, ale przecież mokre świece były. (pewnie starym paliwem z gaźników, nie spuszczam paliwa na zimę) I faktycznie pompki nie słychać, nie zwróciłem wcześniej uwagi na to. Podłączyłem dopływ paliwa do gaźnika z pominięciem pompy (bezpośrednio z butelki) Silnik odpalił, ale strasznie szybko paliwo zassało do gaźnik i silnik zaczął przygasać (zalewanie silnika) Silnik zgasł, świece mokre. Myślę wiadomo co już jest. Problem z pompa paliwa. Czyszczenie świec i kontrola pompy i honda musi palić.
Świece ponownie wyczyszczone i wygrzane nad kuchenką gazową i zamontowane. Zaglądam do pompy i wtedy sobie przypominam, że w zimie robiłem przegląd wtyczek i przez nie uwagę zapomniałem podpiąć wtyczki od pompy paliwa. Po podpięciu pompa się odzywa dobija ciśnienie i próba odpalenia. Silnik się odezwał i zgasł a w gaźnikach usłyszałem głośne bulgotanie i syczenie. Po podniesieniu palcem przepustnicy podciśnieniowej ukazało się paliwo w sporej ilości na przepustnicy sterowanej manetką. Ręce opadają.
Postanowiłem wyciągnąć gaźniki w celu sprawdzenia ich (czystość) oraz sprawdzenia zaworków iglicowych czy na pewno trzymają. Żadnych nie prawidłowości nie stwierdziłem. Porządnie "wysuszyłem" silnik przez kilkakrotne zakręcenie rozrusznikiem bez świec i gaźników. W międzyczasie wymieniłem olej na zimno z filtrem bo i tak trzeba wymienić raz w roku, a po drugie po kilku nie udanych próbach odpalania paliwo na pewno przedostało się do oleju, szkoda silnika więc nie ma co oszczędzać.
Po takim mocnym zalaniu trzeba wysuszyć silnik bez świec i gaźników, wkręcić nowe świece i spróbować odpalić silnik bez gaźników. Tak tez zrobiłem i silnik zapalił na chwilę i zgasł, skręciłem i podłączyłem wszystko w całość i po chwili kręcenia problem zażegnany honda żyje ! Mimo, że świece nie miały dużego przebiegu po porządnym zalaniu po prostu świece padły, bo żadne modły, grzanie, wygrzewanie, głaskanie i całowanie nie pomogło.
Zamieszam 2 filmy obrazujące problem zalewania świeć.
Filmy nie są mojego autorstwa, zamieszczone są tutaj za zgoda autora.